Wracając jeszcze do Kiyosakiego. Książka pisana przez niego jest tworzona (co całkowicie jest zrozumiałe), pod realia amerykańskie, które nie są pełnym odzwierciedleniem tego, co mamy w Polsce. U nas np. całkowicie inaczej wygląda rynek nieruchomości, system prawny czy podatkowy. Dlatego tak trudno wprowadzić jego rady w życie w naszym kraju. Broń Boże, nie chcę twierdzić, że Kiyosaki sam, jako człowiek nie jest dobrym biznesmenem.

Jako przedsiębiorca może być bardzo dobrym przykładem. Stworzył z siebie solidną, rozpoznawalną markę i czerpie z tego tytułu dochody pasywne. Jako pisarz jest kiepski (co paradoksalnie sam napisał w swojej książce, a w dodatku dodając, że on tylko wie jak dobrze sprzedawać, a nie pisać książki).

ZOBACZ: Jak osiągnąć sukces

Kończąc już te rozważania na temat „Bogatego ojca, biednego ojca” wystawiam tej książce opinię negatywną. Zdecydowanie za dużo w niej filozofowania i lania wody, a zdecydowanie za mało konkretów. Być może na moją ocenę wpłynęło także to, że wiem już dużo na temat tzw. niezależności finansowej i jestem już dość uodporniony na rady różnej maści guru z tej dziedziny.

Przypuszczam, że gdybym czytał tą książkę jakieś 3-4 lata temu, to byłbym nią zachwycony. Dzisiaj już wiem, że wolność finansowa itp. to świetny interes, na czym wielu ludzi – uczciwie lub nie – robi świetny biznes.

Jeżeli masz inne zdanie na temat tej książki lub podzielasz moją opinię, to proszę Cię o komentarz i zgłoszenie swoich uwag!