Ania ostatnio nie ma wiele czasu dla swoich koleżanek. Ciągle lata z jednych zajęć na drugie, ze szkoły na kurs, z kursu, na szkolenie, a potem w domu znów ćwiczy, ćwiczy i ćwiczy. Spędza dużo czasu na pisaniu pracy magisterskiej, jednak najbardziej zajmuje ją nauka gry na flecie Poznań jest dużym miastem, więc Ania musi daleko dojeżdżać do szkoły muzycznej. To jednak nie zniechęca jej do pracy, a wręcz motywuje do spędzania jak największej ilości czasu na graniu na flecie.
Nie dziwi to wcale chłopaka Ani, który czas pierwszego zachwytu tym instrumentem ma już za sobą. Kiedy rozpoczynała się jego nauka gry na flecie Poznań był akurat cały rozkopany i Marcin, mimo iż miał blisko do szkoły muzycznej, musiał okrążać całe centrum, żeby się do niej dostać.
Dziś Marcin grywa na flecie dosyć rzadko, za to więcej się uczy. Można powiedzieć, że prawie rzucił flet dla książek. Koledzy wypominają mu, że odkąd przestał chodzić do szkoły muzycznej, w ogóle nie pija z nimi kawy. Nie, żeby stał się abstynentem kofeiny, ale po prostu pija sam, tylko po to, żeby nie zasnąć i szybciej przyswajać sobie wiedzę. Teraz właśnie przygotowuje się do przewodu doktorskiego i jest tak bardzo zajęty, że nawet nie słyszy, że jego dziewczyna Ania wygrywa nad jego głową Marsz Turecki. Biedny Marcin — chyba kiedyś się obudzi przypięty spinaczem do jednej ze stronic ogromniastych podręczników z filozofii, którą tak starannie studiuje.
Na szczęście Ania czerpie dużo radości z gry na flecie i cieszy się, że przez ramię swojego chłopaka może spoglądać na panoramę Poznania.